Koncert kameralny Filharmonia Narodowa

Przejdź do treści
Koncert kameralny
Kwartet Śląski, fot. Magdalena Jodłowska/MAYO

Podobno Mieczysław Wajnberg stał się ostatnimi laty najczęściej wykonywanym na świecie kompozytorem polskim. Nawet jeśli szczegółowe statystyki nie są wprost dostępne, to nie ulega wątpliwości, że popularność jego dzieł wśród wykonawców jest ogromna i konsekwentnie rośnie. Muzyka Wajnberga – jeszcze jakąś dekadę temu zbywana obiegowymi opiniami o zapatrzeniu w estetykę Szostakowicza, uznawana za epigońską – dopiero teraz odkrywa swoje bogactwo i zaczyna emanować pełnym blaskiem. Krzywdzące opinie można złożyć na karb nieznajomości bogatego dorobku kompozytorskiego Wajnberga. Jego kwartetową część z powodzeniem, konsekwentnie nagrywa na płyty i wykonuje jeden z najlepszych zespołów współczesności – Kwartet Śląski. Ostatni, XVII Kwartet smyczkowy op. 146, napisany w 1987 roku, znalazł się na niedawno opublikowanej, piątej płycie Ślązaków z wajnbergowskiej serii. Lekko, jakby beztroskim gestem nakreślił Wajnberg pierwsze motywy Kwartetu chcąc chyba „znieczulić” słuchacza przed zaaplikowaniem naprawdę poważnej materii w centralnym Andantino. Dramaturgia zdarzeń muzycznych idzie tu śladem konstrukcji IV Koncertu G-dur op. 58 Beethovena, który przecież tylko z początku jest „skowronkowy”. Środkowa część dzieła jest retorycznym dyskursem o sile wyrazu z trudem znajdującym analogie w innych utworach. Partię fortepianu w Koncercie G-dur Beethovena, który zabrzmi w wersji z kameralnym towarzyszeniem kwintetu smyczkowego, wykona wybitny pianista Piotr Sałajczyk. Z Kwartetem Śląskim współpracuje od lat (nagrywali wspólnie także dzieła Wajnberga), a ich wspólne przedsięwzięcia artystyczne należą do najdoskonalszych na niwie muzyki kameralnej. Można więc zacząć odliczać czas do tego koncertu; zwieńczeniem programu jest przecież dzieło tyleż wybitne, ile rzadko prezentowane – Suita op. 23 Ericha Wolfganga Korngolda. Powstała na zamówienie Paula Wittgensteina w 1930 roku. Obsadę ma niezwyczajną: fortepian na lewą rękę (Wittgenstein był ofiarą I wojny światowej), dwoje skrzypiec i wiolonczelę. Niezwyczajna jest także muzyczna materia tego dzieła, jednego z najbardziej ambitnych przedsięwzięć twórczych Ericha Wolfganga Korngolda.