Jak napisał Angus Watson, współczesny znawca kameralistyki prekursora muzycznego romantyzmu: „Możliwość wykonania Septetu Beethovena jest dla muzyków niczym zaproszenie na wspaniałe, najlepsze przyjęcie, na którym każdy gość jest mile widziany za to, kim jest, i słuchany niezależnie od tego, co ma do powiedzenia i czy jest to poważne, czy zabawne”. Pogodne i pełne elegancji dzieło, przywołujące na myśl klasyczne divertimenta, wykonane zostało publicznie po raz pierwszy obok I Symfonii Ludwiga van Beethovena w ostatnim roku XVIII stulecia i zadedykowane cesarzowej Austrii, Marii Teresie. Podczas prawykonania utwór przyćmił Symfonię, zapewne zbyt nowatorską jak na ówczesne gusta, stając się jednym z najchętniej wykonywanych utworów Beethovena za jego życia (co z czasem zaczęło irytować samego autora).
Wyjątkowa popularność Septetu w dobie romantyzmu przyczyniła się do powstania innego arcydzieła muzyki kameralnej. Pewien wysoko urodzony klarnecista zwrócił się do Franza Schuberta z prośbą o skomponowanie utworu „dokładnie takiego jak Septet Beethovena”, dając tym samym impuls do powstania Oktetu F-dur. W zakresie obsady utwór rożni się od pierwowzoru jedynie dodatkową partią skrzypiec. Podobnie jak u Beethovena, dzieło składa się z sześciu części, a materiał motywiczny częściowo został zaczerpnięty z własnej twórczości autora, w znakomity sposób łącząc „symfoniczny” potencjał rozbudowanego aparatu wykonawczego z subtelnością kameralnej obsady.
Bartłomiej Gembicki