Zdarza się czasem, że twórca zadedykuje swoje dzieło nie jednej osobie, a całej zbiorowości. Gdy Nikołaj Rimski-Korsakow przybył na pierwszą próbę Kaprysu hiszpańskiego, petersburska orkiestra miała wielokrotnie nagradzać go brawami. Wzruszony kompozytor postanowił odwdzięczyć się zespołowi równie spontanicznie, dedykując mu ten słynny, inspirowany iberyjskimi melodiami utwór.
Nieco zapomniany dziś Saverio Mercadante był jedną z ważniejszych postaci włoskiej opery XIX wieku. Stworzył ponad 60 dzieł tego gatunku, zdobywając uznanie takich twórców, jak Gioachino Rossini czy Vincenzo Bellini. Mercadante, późniejszy dyrektor słynnego konserwatorium w Neapolu – mieście walczącym o tytuł jednej z operowych stolic Europy, ma w swoim dorobku również cykl sześciu koncertów na flet, którego sam był wirtuozem. Szczególną popularność wśród wykonawców i słuchaczy zdobył drugi z tych utworów w tonacji e-moll, zachowany w wersjach na różne obsady, od kameralnej po symfoniczną. Pełne technicznych akrobacji dzieło, stanowiące nie lada wyzwanie dla solisty, obfituje w popisowe pasaże czy frazy pełne odległych skoków interwałowych, nie stroni też jednak od liryzmu rodem z operowego bel canto.
Druga i zarazem ostatnia ukończona przez Edwarda Elgara Symfonia Es-dur zaliczana jest do jego najbardziej osobistych utworów. Zadedykowana została pamięci zmarłego króla i imiennika kompozytora – Edwarda VII, syna królowej Wiktorii. Wykonane po raz pierwszy w 1911 roku późnoromantyczne dzieło pełne jest charakterystycznych dla twórcy krótkich, powtarzanych motywów oraz prób przekraczania granic tonalności. Drugą część symfonii stanowi przejmujący marsz żałobny, elegia związana być może nie tylko ze śmiercią władcy, lecz prawdopodobnie opłakująca także bardziej osobiste straty kompozytora – odejście jego dwóch bliskich przyjaciół.