Koncert symfoniczny Filharmonia Narodowa

Przejdź do treści
Koncert symfoniczny
Pierre Bleuse, fot. Julia Severinsen / Carl Nielsen Festival

Można bez wielkiej przesady stwierdzić, że Suita scytyjska Siergieja Prokofiewa powstała w wyniku klęski pewnego ambitnego projektu. Po rezygnacji Siergieja Diagilewa z planów wystawienia nieukończonego nigdy przez kompozytora baletu Ała i Łołlij, Prokofiew ponownie  opracował duże porcje odrzuconej partytury, tworząc z nich w roku 1915 czteroczęściową suitę, swobodnie nawiązującą do fabuły baletu. Przywoływała ona zrodzone w wyobraźni poety, Sergiusza Gorodeckiego, obrazy pogańskich obrzędów i mitologicznej walki życiodajnych bóstw światła z demonami śmierci i ciemności. Wszystko to zilustrował Prokofiew niezwykle sugestywną muzyką, wykraczając swymi odważnymi pomysłami poza akademicką rutynę, którą wpajano mu w latach nauki w petersburskim konserwatorium. Mistrzowska, a zarazem nieszablonowa instrumentacja jest cechą, która łączy utwór Prokofiewa ze skomponowanym trzy lata wcześniej poematem tanecznym Jeux (Gry) Claude’a Debussy’ego. Muzyka ta powstała także na zamówienie Diagilewa. Chociaż choreografia do tego baletu (stworzona przez Wacława Niżyńskiego) została chłodno przyjęta przez publiczność i nie oparła się próbie czasu, muzyka Debussy’ego nie straciła do dzisiaj nic ze swojego subtelnego, impresjonistycznego uroku.

Napisane w roku 1874 jako suita fortepianowa, złożone z dziesięciu zasadniczych ogniw Obrazki z wystawy Modesta Musorgskiego doczekały się wielu opracowań orkiestrowych. Jednak od chwili, gdy w roku 1922 trafiły w ręce Maurice’a Ravela, to właśnie jego aranżacja pozostaje najczęściej wykonywaną i utrwalaną na płytach. Dzięki swojej niepowtarzalnej wrażliwości na koloryt orkiestrowy i nieograniczonej inwencji w zestawianiu barw instrumentalnych, Ravel z każdej z miniatur potrafił wydobyć niedostrzeganą wcześniej, artystyczną głębię.


Grzegorz Zieziula