Koncert symfoniczny Filharmonia Narodowa

Przejdź do treści
Koncert symfoniczny
Sol Gabetta, fot. Julia Wesely

Koncert na wiolonczelę i orkiestrę Witolda Lutosławskiego dedykowany został Mścisławowi Rostropowiczowi, wybitnemu rosyjskiemu wiolonczeliście. Jak sam kompozytor wspominał współpracę z wykonawcą:

Kiedy przyjąłem zamówienie, Sława mi powiedział: „Nie myśl o wiolonczeli. Wiolonczela – to ja. Pisz muzykę”.

Utwór powstał w 1970 roku na zamówienie Royal Philharmonic Society oraz Calouste Gulbenkian Foundation. Prawykonanie odbyło się w londyńskim Royal Festival Hall. W roli solisty wystąpił adresat dedykacji, a towarzyszyła mu Bournemouth Symphony Orchestra pod batutą sir Edwarda Downesa.

Lutosławski odżegnywał się od licznych interpretacji Koncertu, w tej autorstwa Andrzeja Chłopeckiego, które wskazywały na pozamuzyczny przekaz polityczny dzieła: starcia jednostki (wiolonczela) z masą społeczną (orkiestra). Uważał, że utwór ma wiele znaczeń i nie można przypisać go do konkretnego momentu historii. Z tego powodu nawet dziś pozostaje równie aktualny.

Wirtuozowska maestria Mścisława Rostropowicza imponowała także Dmitrijowi Szostakowiczowi. Kompozytor dedykował mu oba Koncerty wiolonczelowe. Niektórzy dopatrywać by się mogli podobieństw między pierwszym z nich a X Symfonią e-moll op. 93 – utworem z 1953 roku, powstałym niedługo po śmierci Józefa Stalina. Zarówno bowiem w I Koncercie Es-dur op. 107, jak i w Dziesiątej, pojawia się aluzja do specyficznego, dźwiękowego kryptogramu Szostakowicza: DSCH. Choć Solomon Volkov, bliski przyjaciel Szostakowicza, opublikował w książce Testimony. The Memoirs of Dmitri Shostakovich z 1979 roku wskazanie kompozytora, że dzieło zostało napisane jako wspomnienie czasów stalinowskich. Większa część utworu wywołuje wrażenie mrocznej aury, ponurego czasu totalitaryzmu, którego Szostakowicz sam był ofiarą. Dopiero finał – triumfalne, zwycięskie Allegro – sugeruje, że nawet pomroki stalinizmu nie powstrzymają wschodzącego słońca nadziei.
 

Jan Lech