pp...F!2: Recital Mateusza Krzyżowskiego Filharmonia Narodowa

Przejdź do treści

Przeciwieństwa ponoć lubią się przyciągać. Miniatury zestawione z dziełami dużych rozmiarów, utwory proste konkurujące z tymi, w których trudności techniczne piętrzą się niebotycznie, muzyczne motywy zrodzone z czystej imaginacji kontra te odnoszące się do wątków ludowych, wreszcie tradycja czy konserwatyzm versus nowoczesność – wszystkiego tutaj po trochu. W miniaturach z opusów 14 czy 16 Paderewskiemu wcale nie chodziło o oszołomienie słuchacza kaskadami dźwięków czy olśnienie technicznymi wymaganiami. A jednak wydają się frapujące i ujmujące, właśnie za sprawą tej wyrafinowanej prostoty, która musiała kosztować kompozytora sporo twórczego trudu. Inaczej sprawa się ma z Fantazją C-dur op. 14 Karola Szymanowskiego, jednym z niebotycznych szczytów pianistycznych. Jej autor miał świadomość, że stworzył dzieło po prostu piekielne, skoro pisał do jednego z przyjaciół: „Jest ona niemożliwie wprost trudna fortepianowo, zupełnie więc popsułbym sobie renomę jako unspiel- und unsingbarer Komponist [kompozytor nie do grania i nie do śpiewania]”. Szymanowski chciał być uznawany za modernistę, Paderewski wyraźnie nie stronił od aluzji do muzycznej przeszłości (Sarabanda).

Dwaj znakomici twórcy XX-wieczni – Béla Bartók i Alberto Ginastera odnaleźli natomiast inspirację w muzyce ludowej czy etnicznej. Każdy na swój sposób interpretował tę spuściznę, każdy wyciągał z niej inne, twórcze wnioski. U Bartóka nie brakuje ciekawej surowości brzmienia, to zresztą jedna z najważniejszych cech jego muzycznego języka. Jej przeciwieństwem jest tęsknota za melodyjnością. Sporo jej w rozbudowanej, romantycznie rozwichrzonej kompozycji Liszta – Dolinie Obermana. Szósta część pierwszego tomu (a właściwie „pierwszego roku”) Lat pielgrzymki, czyli wędrówki po Szwajcarii jest właściwie rodzajem poematu symfonicznego na fortepian. Liszt kochał aluzje do literatury, więc zawarł tu odniesienia do powieści Senancoura i do Byrona. Padają tutaj retoryczne pytania: „Czego chcę? Kim jestem? O co proszę naturę?”. Pytania aktualne także i dzisiaj. A Brahms? Plasuje się chyba daleko od programowości Liszta, zdaje się skupiać na potencjale samej muzyki. Więc znów przeciwieństwa, które lubią się przyciągać. Kiedy się je zestawia – wyzwalają potężną energię i podpowiadają zupełnie nieoczekiwane wnioski.

 

Po prostu… Filharmonia! Projekt 2:

Główny dyskurs tej serii koncertów toczy się między fortepianem solo i muzyką kameralną, ale istnieje jeszcze „konkurencja wewnątrzgatunkowa”. To próba porównania brzmienia instrumentów współczesnych – potężnych fortepianów zamieszkujących sale koncertowe pod każdą szerokością geograficzną – z tymi, które ciągle są w mniejszości, ale poczynają sobie coraz śmielej, czyli z instrumentami historycznymi. Jeszcze niedawno prezentowanie muzyki Chopina na XIX-wiecznych fortepianach uznawano wręcz za herezję. Dzisiaj to oddzielny nurt interpretacyjny, który doczekał się nawet własnego konkursu wykonawczego.

 

Marcin Majchrowski